Skalnik Kamionka Wielka: Wiesław Olchawa – Michał Kłębczyk (67 Artur Homoncik), Bartłomiej Słowik, Szymon Skrzypiec (75 Leszek Chełmecki), Zieliński (46 Kołodziej) – Grzegorz Hasior, Grzegorz Żarnowski, Sebastian Nowak, Marek Chochla, Adam Bajdel - Wojciech Pawełczak (59 Mauro Godoy)
Watra: Szewczyk – Bochnak, Drobnak, Gacek, Kociołek – Kostrzewa, Kuchta, Kuszczak (30 Gał), Łojek, Vresilović[30] – Zubek (75 Rabiański)
Żółte kartki: Kłębczyk, S. Nowak – Vresilović x2
Czerwona kartka; Vresilovic (30)
Sędziował: Łukasz Marek (Kraków)
RELACJA:
Pierwsza połowa spotkania z Wartą rozkręcała się powoli. Dopiero w 9 minucie kibice mogli zobaczyć pierwszą groźniejszą akcję. Z 25 metra dość niebezpieczny strzał, oddał lewy skrzydłowy Warty – Kociołek. Kolejne minuty to walka w środku pola, efektem której były dwie żółte kartki, dla pochodzącego ze Słowacji, pomocnika gości – Vresilovića.
Wydawało się że grając z przewagą jednego zawodnika od 30 minuty, drużyna gości ruszy do ataku i pewnie rozstrzygnie spotkanie na swoją korzyść. Już pięć minut później sytuacji sam na sam, nie wykorzystał, napastnik Skalnika - Wojciech Pawełczak. Jak się okazało, był to jednak jedyny akcent w ofensywie gospodarzy, którzy przez kolejne minuty, nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji bramkowej. Kilka sytuacji zarówno pod koniec pierwszej, jak i w drugiej połowie mili goście, którzy nastawili się na szybkie kontrataki. Najbliżej zdobycia bramki byli Kociałek i Gacek, którzy albo oddawali groźne strzały, albo potrafili wywalczyć sytuacje sam na sam z bramkarzem gospodarzy.
W tym okresie gry najlepszym zawodnikiem Skalnika był bramkarz, Wiesław Olchawa, który wygrywał wszystkie pojedynki z graczami drużyny przeciwnej. Zastępca pierwszego bramkarza Skalnika, Sebastiana Kantora, który leczy uciążliwą kontuzję łydki, zachował zresztą czyte konto do końca spotkania.
W ostatnich 10 minutach Skalnik przebudził się i groźnie zaatakował. Dzięki szybkim szarżom skrzydłami, m. in. Argentyńczyka Mauro Godoy'a, gospodarzom udało się wykreować dwie bardzo groźne sytuacje. Niestety w tym meczu zabrakło snajperskiej intuicji i precyzji Adamowi Bajdlowi, który raz przegrał bezpośredni pojedynek z bramkarzem gości, a drugi raz w dogodnej sytuacji, strzelił ponad bramką.
Słabsza seria występów Skalnika, który nie wygrał na własnym boisku od początku kwietnia, trwa. Najbliższa okazja na przełamanie niemocy w środę, w zaległym meczy z MLKS Żabno. Zapraszamy na godzinę 18:00.